Użytkownik
Offline
Użytkownik
Jo zasiadł w swoim ulubionym pomieszczeniu z całego domu. Ubóstwiał czytać i miał tu bardzo dużo książek.
Skoro dzieciaki się wyniosły, Chriss'a na razie gdzieś wcięło to teraz miał trochę czasu dla siebie.
Wziął książkę z półki i usadowił się wygodnie na kanapie obok okna. Spokojnie zaczął czytać.
Offline
Użytkownik
Chwilę potem Chriss wszedł do domu, objął Jo i uśmiechnął się lekko.
- Będzie ci trzeba coś ładbnego kupić.
Uśmiechnął się. Zdecydowanie preferował krótką sukienkę...
- Jest ważny bankiet, muszę iść i nie mogę mieć faceta... za to muszę partnerkę.
Wyjaśnił po chwili.
Offline
Użytkownik
W pierwszej chwili się do niego przytulił i słuchał co ten ma do powiedzenie, ale kiedy usłyszał książka mu z rąk wypadła.
- Żartujesz sobie ze mnie?
Zapytał z nadzieją w głosie... Bo to co mówił mogło oznaczać dwie rzeczy. Pierwsza to to, że chce iść z jakąś babą, co się Jo nie podobało, a druga do taka, że on miał się za babę przebrać... A to mu się nie podobało jeszcze bardziej.
- Nie możesz iść sam?
Dodał po chwili.
Offline
Użytkownik
- Nie mogę.
Odpowiedział, przyciągając go blizej.
- Jutro idziemy... więc zaraz zabieram cię po sukienkę.
Pocałował delikatnie jego czoło.
Offline
Użytkownik
- Ale ja nie chce...
Spróbował... On nie chciał nosić kiecki! To przecież upokarzające...
- I w cale kobiety nie przypominam...
Złapał się ostatniej deski ratunku...
Offline
Użytkownik
- Skarbie... przypominasz.
Odpowiedział i musnął jego usta.
- A jeśli nie ty... zostanie tylko moja była.
Dodał z wrednym uśmiechem.
Offline
Użytkownik
- To jest szantaż.
Prychnął niezadowolony. Wredny głupi bydlak każe mu się upokorzyć i założyć kieckę.
- Niech ci będzie.
Mrukną z taką miną jakby usłyszał, że dostał kare śmierci.
Offline
Użytkownik
- Moje kochane.
Zaśmiał się i objął mocniej.
- To się ruszaj, trzeba ci kieckę kupić, a sklepy zaraz zamknął.
Tak. Najdalej do kolan, choć i tak go przymusi do krótszej. I buciki na obcasie.
Offline
Użytkownik
Oj on by najchętniej założył taką do ziemi zasłaniającą dosłownie wszystko i zwykłe płaskie buty. Na obcasach nawet chodzić nie umiał.
- Dobrze, dobrze.
Westchnął i założył buty... Przecież w tych sklepach będą patrzeć na niego jak na idiotę i zboczeńca.
Offline
Użytkownik
Chriss wepchnął go natychmiast do szatni i zaczął przynosić mu sukienki. Żadna nie sięgała kolan, wszystkie miały seksowny krój.
I nawet Jo musiał przyznać, że wyglada kompletnie, jak baba.
- Pięknie.
Stwierdził Chriss, kiedy Jo mierzył sukienkę o długich rękawach, za to bez pleców, z ładnie przylegającym dołem. Podał mu buty na kilku centymetrowych szpilkach.
Offline
Użytkownik
Tak musiał przyznać i w cale mu się to nie podobało, na dodatek pierwszy raz od wieków na jego policzkach widniały rumieńce.
One były za krótkie i zdecydowanie za dużo odsłaniały... Normalnie się wstydził.
Spojrzał na te szpilki...
- Zabije się jak nic.
Mruknął, ale ubrał to badziewie ze szpilkami, w którym nie da się chodzić.
Offline
Użytkownik
- Jeszcze jeden szczegół.
Powiedział i zniknął na dłuższą chwilę. Przyniósł mu stanik z nadmuchiwanym push-upem. Nie chciał, żeby Jo miał cycki. Wolał facetów... z regóły. Ale jednak coś musiał mieć. Dał mu dość mały i pomógł założyć.
Offline
Użytkownik
Dobrze, że mu pomógł bo inaczej nie wiedział by jak to założyć... Teraz to serio wyglądał jak baba... Całkiem seksowna, ale wciąż baba.
Nie chciał na siebie patrzeć.
- Zadowolony?
Mruknął jakoś niemrawo i spojrzał na niego. W cale a wcale mu się nie podobało, że wygląda jak baba... A myśl o tym, że pewnie będzie musiał się jeszcze pomalować dobijała go...
Offline
Użytkownik
- Jeszcze nie.
Pokazał mu jeszcze kobiece majtki. Nie mógł w końcu pozwolić, żeby spod sukienki blondyna coś wystawało. Podał mu je, a od wszystkich ubrań pourywał metki i z nimi podszedł do kasy, żeby zapłacić. Zabrał też jego ubrania.
- Możemy wracać.
Offline